W ostatnim czasie gorącą dyskusję wzbudziły informacje o projekcie wprowadzenia do szkół nowego przedmiotu o nazwie „Biznes i Zarządzanie”. Przedmiot miałby być następcą dotychczas prowadzonych „Podstaw Przedsiębiorczości”. Proponowana podstawa programowa wywołała liczne głosy krytyczne. Zarzuca się jej, że w niskim stopniu porusza kwestie pracowników, przesadnie skupiając się na roli zarządzania i perspektywie przedsiębiorcy. Często negatywnie oceniano również ograniczenie zagadnień ekonomicznych.
W tej analizie chciałbym jednak zwrócić uwagę nie na szeroko dyskutowane zagadnienia programowe, ale na – nieco pomijane w debacie – strukturalne problemy edukacji ekonomicznej. Moje (a także moich rówieśników) doświadczenia edukacyjne skłoniły nas do zadania dwóch prowokacyjnych pytań. Po pierwsze: czy przedmiot ten właściwie kogoś interesuje – nie licząc garstki badaczy i profesjonalnych ekonomistów dyskutujących na twitterze? Po drugie: kto właściwie zajmuje i będzie zajmował się nauczaniem ekonomicznym w szkołach?
Czy kogoś właściwie interesuje edukacja ekonomiczna w szkole?
Badanie opinii przeprowadzone na zlecenie Narodowego Banku Polskiego w 2005 roku pokazało, że zarówno nauczyciele podstaw przedsiębiorczości, jak i dyrektorzy, uważają, że ranga przedmiotu nie jest wysoka. Warto podkreślić, że program, mimo reform, nie ulegał dotychczas większym zmianom, dlatego na te dane mimo upływu czasu możemy patrzeć z dość dużym zaufaniem.
Według raportu większość nauczycieli oraz dyrektorów oceniło przedmiot jako średnio ważny, co oznacza, że respondenci rozumieli znaczenie przedmiotu, jednak uznawali, że ważniejsze są przedmioty maturalne. „Podstawy Przedsiębiorczości” za przedmiot naprawdę ważny uznało prawie 20% dyrektorów oraz nieco więcej niż 10% nauczycieli. Warto zauważyć, że prawie identyczne wartości uzyskała odpowiedź, wedle której przedmiot zabiera czas i mógłby być przeznaczony na naukę do matury. Szczególnie ciekawe jest to, że dyrektorzy widzieli większą wartość w przedmiocie niż jego nauczyciele.
Uczniowie również wykazują ograniczone zainteresowanie przedmiotem. Według badania Marioli Tracz opublikowanego w 2015 roku, 51,2% uczniów liceów uważała przedmiot za obojętny bądź nieinteresujący. Natomiast jako przedmiot ważny uznało go zaledwie 2,6% uczniów liceów i 3,7% uczniów techników.
Na tej podstawie można wysnuć tezę, że niska ranga i zainteresowanie przedmiotem sprawiają, że traktowany jest on przez uczniów i nauczycieli jako „zapychacz”. Ostatecznie nauczyciele, dyrektorzy oraz uczniowie nie przykładają zaangażowania do nauczanych treści, co prowadzi do niskiego poziomu przyswajania wiedzy.
Kto naucza podstaw przedsiębiorczości?
Najnowsze dane dotyczące kompetencji i wykształcenia nauczycieli “Podstaw Przedsiębiorczości” można odnaleźć w raporcie MEiN sporządzonym podczas konsultacji związanych z projektowaniem „Biznesu i Zarządzania”. Szczególnie ciekawe są odpowiedzi na pytanie: „jakiego przedmiotu uczy Pan/Pani oprócz podstaw przedsiębiorczości”? Okazuje się, że zaledwie 8% nauczycieli uczy tylko tego przedmiotu. 30% ankietowanych uczy również przedmiotów zawodowych związanych z ekonomią i finansami, a pozostali łączą nauczanie “Podstaw Przedsiębiorczości” z innymi lekcjami – m.in. Wiedzą o Społeczeństwie (9%), Geografią (8%) oraz Informatyką (6%). Dane te są niepokojące i pokazują, że przedmiot ten – szczególnie w liceach – raczej nie jest specjalizacją nauczycieli, lecz uzupełnieniem nauczycielskiego pensum. Dodatkowo, raport MEiN pokazuje, że ponad połowa nauczycieli nie posiada doświadczenia pracy w sektorze prywatnym, które w kontekście tego przedmiotu – zwłaszcza przy obecnie proponowanej reformie programu – wydaje się szczególnie istotne.
Dane ze wspomnianego powyżej badania NBP również nie napawają optymizmem. Zgodnie z nimi zaledwie 51% nauczycieli posiadało wykształcenie ekonomiczne. Trudno określić, jak kwestia ta wygląda obecnie (informacji na ten temat nie odnajdziemy w najnowszym raporcie Ministerstwa). Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że przepisy nie określają precyzyjnie, jakie wykształcenie powinien mieć nauczyciel “Podstaw Przedsiębiorczości”, a ostateczną decyzję podejmuje zwykle dyrektor. Na pewno wystarczające są odpowiednie studia podyplomowe, jednak wiele kierunków luźno powiązanych z interdyscyplinarnym programem nauczania także może spełniać te kryteria.
Sytuacja ta obrazuje, że przedmiot nie zawsze prowadzony jest przez osoby wyraźnie specjalizujące się w naukach ekonomicznych.
Ministerstwo dostrzegło te problemy. Czy znajdzie dobrą receptę?
Cieszy fakt, że Ministerstwo dostrzega oba te problemy i traktuje je jako zarówno aktualne słabości polskiej edukacji, jak i główne zagrożenia dla wprowadzenia nowego przedmiotu. Możemy o tym przeczytać w raporcie z konsultacji dotyczących planowanej nowej podstawy programowej. Pomysłem, który w dużym stopniu ma je naprawić, jest wprowadzenie możliwości zdawania matury z “Biznesu i Zarządzania” – także na poziomie rozszerzonym. Ma to podnieść rangę przedmiotu i – w obecnej sytuacji – rzeczywiście wydaje się być najlepszym rozwiązaniem.
Kontrowersyjne pozostają jednak pomysły dotyczące formy egzaminu, który ma składać się z praktycznej części zespołowej. Występują też wysokie obawy co do kompetencji nauczycieli. Niestety wyraźnie brakuje pomysłów na ich poprawę. Być może wartym rozważania byłoby zwiększenie wymagań formalnych niezbędnych do rozpoczęcia nauczania nowego przedmiotu.