„Sportwashing” to angielskie określenie, które coraz częściej pojawia się w debacie publicznej, na przykład w kontekście niedawno organizowanych przez Katar mistrzostw świata w piłce nożnej. Termin ten określa ludzi, korporacje, grupy i państwa, które wykorzystują sport w celu poprawy swojego wizerunku, nadwątlonego poprzez różnego rodzaju niestosowne i niemoralne działania. Najczęściej „sportwashing” odnosi się do państw charakteryzujących się wyjątkowo słabym systemem instytucjonalnym, które poprzez sport chcą odciągnąć uwagę od skandali korupcyjnych, łamania praw człowieka, przestępstw i skandali. Organizowanie znaczących wydarzeń sportowych, takich jak igrzyska olimpijskie czy mistrzostwa świata w piłce nożnej mają na celu ukazanie gospodarza imprezy w samych ciepłych i przyjaznych barwach, omijając przy okazji kwestie mogące zaszkodzić reputacji kraju-organizatora. Po raz pierwszy termin został użyty w stosunku do Azerbejdżanu, który w 2012 roku otrzymał prawo do organizowania Igrzysk Europejskich 2015.

Początki

Mimo, iż nazwa „sportwashing” jest stosunkowo nowym i świeżym neologizmem publicystycznym, już w przeszłości dostrzega się działania, które obecnie można określić tym terminem. W 1934 roku w faszystowskich Włoszech, rządzonych przez Benito Mussoliniego, odbył się piłkarski mundial. Dwa lata później w nazistowskiej III Rzeszy zapłonął znicz olimpijski. W 1964 roku Hiszpania pod dyktatorskimi rządami Francisco Franco zorganizowała mistrzostwa Europy w piłce nożnej, a 14 lat później podobna sytuacja miała miejsce w Argentynie, która gościła piłkarski mundial.

Od kiedy sport z zajęcia przeznaczonego tylko dla elit, stał się powszechny i dostępny dla wszystkich, okazało się, że nie będzie już tylko zwykłą formą rozrywki. Tak jak przewidywano, siła jego odziaływania stała się tak duża, że w odpowiednich rękach mógł stanowić potężny oręż w walce o polityczny i gospodarczy prym na świecie. Stał się skuteczną formą propagandy, która przy jednoczesnym zacieraniu niewygodnych faktów miała głosić potęgę kraju organizującego daną imprezę sportową.

„Sportwashing” w XXI wieku poszedł o krok dalej. Poza spełnieniem swoich podstawowych założeń, miał przede wszystkim uatrakcyjnić kraj inwestycyjnie oraz uczynić z niego turystyczną destynację. Właśnie w taki sposób sport zaczęły postrzegać władze Kataru oraz Arabii Saudyjskiej, które dostrzegły w nim swoją szansę na zerwanie z wizerunkiem dostawcy ropy naftowej.

Katarski sen

2 grudnia 2010 roku, Rosja oraz Katar zostały wybrane na gospodarzy mistrzostw świata w piłce nożnej, kolejno w 2018 i w 2022 roku. Mundial w Rosji miał jeszcze standardowe założenia. Jego celem było pokazanie światu, że naród rosyjski jest wspaniały i zdoła zorganizować ogromne wydarzenie sportowe, które zachwyci wszystkich. To założenie zostało spełnione. Z perspektywy czasu wiadomo, że Rosja „kupiła” sobie mundial, natomiast wówczas kandydatura ta, w porównaniu z Katarem, wydawała się dosyć sensowna. Największy kraj świata, z bogatą historią i kulturą, z dużymi zasobami finansowymi oraz z tradycjami sportowymi chciał zorganizować największą imprezę sportową na świecie. Kandydatura Kataru na gospodarza mistrzostw świata w piłce nożnej wydawała się być totalną abstrakcją, szczególnie w 2010 roku. W momencie wyboru Katar był najmniejszym krajem, który kiedykolwiek gościł mundial, był i nadal jest krajem bez większych tradycji sportowych, krajem w którym rdzenni Katarczycy stanowią mniejszość, krajem w którym notorycznie łamie się prawa człowieka. Co więcej, mistrzostwa 2022 roku miały być pierwszym mundialem rozgrywanym zimą. Pomimo tych wszystkich zastrzeżeń, to właśnie niewielki kraj znad Zatoki Perskiej otrzymał ten ogromny przywilej. W proces wyboru Kataru na gospodarza turnieju oraz w finansowanie organizacji samego mundialu zaangażowano astronomiczne ilości środków pieniężnych, pochodzących z eksportu ropy naftowej. Po otrzymaniu prawa do goszczenia największej imprezy piłkarskiej na świecie, katarskie władze ustaliły 12-letni plan rozwoju, który miał uczynić z ich kraju poważnego gracza na arenie międzynarodowej.

W maju 2011 roku Qatar Sport Investments (QSI) zakupił francuski klub Paris Saint Germain, a jego prezesem został były tenisista Nasser Al-Khelaïfi. Na przestrzeni lat Katarczycy sprowadzili do klubu takie nazwiska jak: Ibrahimović, Cavani, Neymar i Messi, a drużyna szybko zdominowała krajowe rozgrywki. Zakup klubu w stolicy Francji okazał się strategiczny. Al-Khelaïfi szybko stał się jedną z najważniejszych osób w strukturach FIFA oraz UEFA. Katarczycy podpisywali również umowy sponsorskie z dużymi klubami piłkarskimi. Narodowy przewoźnik Qatar Airways stał się głównym sponsorem FC Barcelony, Bayernu Monachium, AS Romy, Boca Juniors i oczywiście PSG. Międzynarodowe Lotnisko Hamad w Katarze w latach 2018-2023 miało podpisaną umowę sponsorską z klubem ze stolicy Bawarii. Katarczycy już teraz zapewnili sobie umowy sponsorskie na zbliżające się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w 2026 i 2030 roku. Do rodzimej ligi piłkarskiej zaczęto ściągać prawdziwe gwiazdy na czele z Xavim Hernandezem. W założeniu miało to pomóc w rozwoju katarskiej ligi, aby jak najlepiej przygotować się sportowo do zbliżającego się mundialu. W 2012 roku QSI kupił Paris Handball Club, a w 2015 roku Katar zorganizował mistrzostwa świata w piłce ręcznej, które okazały się sporym sukcesem nie tylko politycznym, ale i sportowym. W 2019 roku Doha gościła lekkoatletyczne mistrzostwa świata. Te wszystkie działania spowodowały, że z czasem Katarczycy zaczęli budować kapitał, który miał zaprocentować w 2022 roku. Tym samym szejkowie z Dohy zaczęli polepszać wizerunek Kataru w każdej sferze życia społecznego i politycznego.

„Wisienką na torcie” „sportwashingu” w katarskim wydaniu miał być oczywiście mundial, mundial inny niż wszystkie, zrealizowany zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju, ekologiczny i przyjazny człowiekowi, ze stadionami stworzonymi w duchu ekologii, które w przyszłości miały zostać przerobione na centra usługowe, biblioteki, miejsca pracy i parki. Najlepszym przykładem miał być kolorowy Stadion 974 zbudowany z kontenerów transportowych, który w założeniu po turnieju powinien zostać rozebrany i złożony ponownie w jakimś kraju „Trzeciego Świata”. Mimo tych szumnych zapowiedzi, kolorowy stadion nadal jest obecny w pomundialowym krajobrazie Dohy, a jego rozebranie nie jest planowane w najbliższym czasie. Mundial nie był taki ekologiczny, jak przewidywały pierwotne założenia. Na osiem piłkarskich aren, aż 7 zbudowano zupełnie od zera, co więcej większość z nich ochładzano za pomocą klimatyzatorów. Dochodziło nawet do takich absurdalnych sytuacji, że piłkarze siedzący na ławkach rezerwowych ubierali kurtki aby nie zmarznąć. Marnotrawstwo było więc wszechobecne. Wstępna analiza przeprowadzona przez szwajcarską agencję na zlecenie FIFA mówi o 3,6 mln ton ekwiwalentu dwutlenku węgla uwolnionych podczas organizacji i przebiegu mundialu, a działanie podjęte przez władze Kataru określane są jako jawny „greenwashing”.

Katarski mundial kosztował przeszło 220 miliardów dolarów, więc był najdroższym spośród wszystkich organizowanych od 1930 roku. Władze Kataru próbują ukryć ten fakt i uparcie wmawiają światu, że część tej astronomicznej kwoty została już uwzględniona w „Katarskiej Wizji Narodowej 2030”, czyli wielkiego planu modernizacji Kataru i przystosowania go do zachodnich standardów.

Niemniej jednak, wielu obserwatorów pozytywnie ocenia wpływ imprezy sportowej na obecny społeczno-polityczny krajobraz Kataru. Z perspektywy Zachodu nadal pozostawia on jednak wiele do życzenia, ale trudno nie dostrzec zmiany jaka dokonała się na przestrzeni tych kilkunastu miesięcy. Wyraźnie wzrósł odsetek ludzi, którzy wybierają Katar jako destynację wakacyjną. Dzięki mundialowi, który zamienił kraj w ogromny plac budowy na ponad 10 lat, Katarczycy mogą korzystać z wielu udogodnień infrastrukturalnych, m.in. z nowoczesnego lotniska, imponującego metra i rozbudowanej sieci dróg oraz hoteli.

Po mundialu zniesiony został katarski system kafala, będący wręcz formą neo-niewolnictwa. Pozwalał on na bardzo ścisłą kontrolę zagranicznych pracowników, którzy przybywali do Kataru budować mundialową infrastrukturę. Pracownikom zabierano paszporty, aby nie mogli wyjeżdżać z kraju. Kwaterowano ich w barakach, które nie nadawały się do zamieszkania, odmawiano im podstawowych praw, a wielu robotników ginęło podczas pracy.

Mundial dla Kataru był również platformą biznesową do negocjacji ze światem. Katarczycy znani są z faktu, iż potrafią porozumieć się z każdym. Dobrze odzwierciedla to obecna wojna pomiędzy Izraelem a Hamasem, w której to Katar odgrywa rolę mediatora – z jednej strony wspiera Hamas, przy jednoczesnej pomocy w uwolnieniu izraelskich zakładników. W ostatnim czasie Katar podpisał bardzo lukratywne kontrakty na dostawy gazu do Chin, Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch. W 2022 roku w Katarze zarejestrowano około 135 zupełnie nowych projektów biznesowych. Otwarto również ponad 800 nowych placówek zagranicznych firm i korporacji. Katarska gospodarka na razie dobrze reaguje na okres postmundialowy, a wcale nie było to takie oczywiste. W 2022 roku PKB Kataru wzrosło o 5%. Czas pokaże, czy Katar podzieli los Grecji, Brazylii lub Ukrainy, które zostały dotknięte „syndromem wielkiej imprezy sportowej”. W ich przypadku krótkotrwałe napędzenie koniunktury gospodarczej doprowadziło w efekcie do fatalnej w skutkach recesji gospodarczej.

Katar nadal kontynuuje swoją sportową ofensywę. W 2024 roku będzie gościł mistrzostwa świata w pływaniu, Puchar Azji w piłce nożnej oraz Puchar Azji w piłce nożnej U-23. W 2025 roku odbędą się tam mistrzostwa świata w tenisie stołowym, w 2027 roku mistrzostwa świata w koszykówce, a 3 lata później igrzyska azjatyckie. Dodatkowo co roku w Katarze ma gościć Formuła 1 oraz turniej tenisowy Qatar Open. Jednak główne katarskie natarcie wyraźnie wyhamowało, a wykorzystać to próbuje ambitny sąsiad Kataru – Arabia Saudyjska.

Saudyjski „sportwashing” doskonały

Katarski mundial był pod wieloma względami przełomowy, szczególnie dla samych Arabów. Mocno przyczynił się ocieplenia stosunków katarsko-saudyjskich. Te były niegdyś zaognione do tego stopnia, że saudyjskie władze planowały wykopać rów na granicy z Katarem i wypełnić go radioaktywnymi odpadami. Ale sport wszystko zmienił. Relacje między krajami poprawiły się tak bardzo, że coraz głośniej mówi się o wspólnej organizacji Letnich Igrzysk Olimpijskich w latach 30. lub 40. XXI wieku. Odradzająca się podczas mundialu idea panarabizmu zjednoczyła Arabów, a Arabii Saudyjskiej wyznaczyła zupełnie nowy cel na najbliższe lata.

Saudyjscy szejkowie zdają sobie sprawę, że kiedyś „boom” na ropę naftową się skończy, dlatego już teraz starają się działać prewencyjnie i przygotowują się na taki czas. Chcą uczynić z Arabii Saudyjskiej centrum sportu, kultury, turystyki i biznesu. W tym celu stworzyli projekt „Vision 2030”. Jest to inicjatywa rządu Królestwa Arabii Saudyjskiej, która ma zmienić kraj pod kątem gospodarczym, społecznym oraz kulturowym. Projekt obejmuję m.in. Narodowy Program Transformacji, który za cel obejmuję sobie zmniejszenie zależności Arabii Saudyjskiej od eksportu ropy naftowej, a w przyszłości całkowite uniezależnienie się od niego. W ramach projektu, Saudyjczycy inwestują również w sektor turystyczny oraz w sektor rozrywkowy, obejmujący m.in. sport i branżę filmową . To właśnie ten ostatni sektor ma być rdzeniem „Vision 2030”. Na czele pionierskiego projektu stoi Muhammad ibn Salman, saudyjski książę, następca tronu, który faktycznie sprawuję władzę w kraju. Młody książę, jak na saudyjskie standardy jest niezwykle postępowy i pragnie uczynić ze swojego kraju lokalne mocarstwo. Kluczową rolę w całym planie odgrywają oczywiście olbrzymie środki finansowe, pochodzące z eksportu ropy naftowej. Sama postać księcia nie jest jednak nieskazitelna. Długo ciągnie się za nim sprawa zabójstwa Dżamala Chaszodżdżiego. Prawdopodobnie, właśnie na rozkaz następcy tronu, saudyjski opozycjonista został zabity, a jego ciało poćwiartowano i rozpuszczono w kwasie. Niemniej jednak, nie przeszkadza to księciu w prowadzeniu interesów, które w ostatnim czasie znacząco nabrały tempa. Rdzeniem saudyjskiego projektu jest Public Investments Fund (PIF), na czele którego stoi Yasir Al-Rumayyan, prawa ręka saudyjskiego księcia. Poza tym Al-Rumayyan jest również prezesem Saudi Aramco, prezesem Maadenu (saudyjska firma górnicza), prezesem klubu piłkarskiego Al-Hilal, prezesem klubu piłkarskiego Newcastle United, a także członkiem zarządu w firmach: Uber, Softbank Group i Reliance Industries LTD. „Saudyjskie macki” sięgają więc bardzo daleko i głęboko. Inwestycje w takie firmy jak Uber mają zapewnić duże zyski oraz zabezpieczyć przyszłość monarchii i dywersyfikować źródła jej dochodu. Jednak sztandarową inwestycją monarchii ma być właśnie sport. To on jest podstawą projektu „Vision 2030”, którego realizacja coraz bardziej przybiera na sile.

Początku saudyjskiego „sportwashingu” można doszukiwać się już w roku 2014, kiedy to ibn Salman zaczął odgrywać coraz poważniejszą rolę w saudyjskim państwie. To właśnie on sprowadził na Półwysep Arabski organizację WWE, Rajd Dakar, wyścigi Formuły 1, mecze superpucharu Włoch i Hiszpanii w piłce nożnej oraz walki bokserskie z największymi gwiazdami tej dyscypliny. Jednak prawdziwa ofensywa sportowa przypadła na rok 2023. Działania sportowe zbiegły się wówczas z intensywną saudyjską działalnością polityczną i dyplomatyczną. Dodatkowo skończył się „boom” na Katar spowodowany niedawno zakończonym mundialem. Ofensywę sportową Saudyjczycy rozpoczęli „z przytupem” i do stołecznego Al-Nassr sprowadzili samego Cristiano Ronaldo. Później do saudyjskiej ligi dołączyły takie gwiazdy światowej piłki jak: Karim Benzema, N’Golo Kante, Kalidou Koulibaly, Neymar, Sadio Mane czy Riyad Mahrez. Saudyjczycy jednak na tym nie poprzestali, wraz ze starzejącymi się gwiazdami piłki nożnej do Arabii przybyli młodzi gracze, którzy mieli w przyszłości stanowić o potędze europejskiej piłki klubowej – Gabri Veiga, Jota czy Ruben Neves. Poza tym, saudyjscy szejkowie sprowadzili również trenerów, specjalistów od żywienia i przygotowania motorycznego oraz skautów, którzy mają zapewnić saudyjskiej piłce pozycje hegemona na azjatyckim podwórku. Celem długofalowym jest uczynienie z Saudi Professional League jedną z najlepszych lig piłkarskich świata i w przyszłości ewentualne wprowadzenie jej nawet do Ligi Mistrzów UEFA.

Sportowe inwestycje nie ograniczają się jednak tylko do piłki nożnej. Powstały w 2021 roku LIV Golf, finansowany przez PIF, urósł do ogromnych rozmiarów i stał się poważną konkurencją dla amerykańskiej organizacji golfowej PGA Tour. Dwie organizacje nie chcąc prowadzić wojny na wyniszczenie porozumiały się i razem z European Tour mają dokonać fuzji. Na czele nowego tworu ma stanąć nie kto inny jak Al-Rumayyan. Saudi Aramco na stałe weszło w krąg sponsorski Formuły 1. Podpisane zostały kolejne umowy na obecność WWE w Arabii Saudyjskiej. Organizowane będą również The Saudi Tour w kolarstwie i Saudi Cup w jeździectwie. Saudyjczycy inwestują również w sporty niszowe takie jak krykiet, który obecny jest tylko na rynkach Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Poza tym Arabia Saudyjska będzie miejscem kolejnych imprez sportowych. W 2024 roku zorganizuje Mistrzostwa Świata w jeździectwie, w 2027 roku Puchar Azji w piłce nożnej, w 2034 roku Igrzyska Azjatyckie, a w 2029 roku Zimowe Igrzyska Azjatyckie. Pomysł organizowania imprezy zimowej w państwie, w którym średnia temperatura zimą wynosi 20 stopni Celsjusza, jest absurdalny, ale nawet to nie stoi na przeszkodzie, kiedy w grę wchodzą ogromne pieniądze. Saudyjczycy, za środki finansowe uzyskane z eksportu ropy naftowej, mogą kupić absolutnie wszystko i robić praktycznie co tylko chcą. Bez wątpienia największym sukcesem państwa z Półwyspu Arabskiego jest fakt przyznania prawa do organizacji piłkarskiego mundialu w 2034 roku. Co ciekawe, prezes FIFA Gianni Infantino ogłosił ten fakt na wiele miesięcy przed oficjalnym zatwierdzeniem przez kongres FIFA.

Już teraz działania „sportwashingowe” przynoszą pierwsze wymierne korzyści. Około 44 międzynarodowych korporacji przeniosło swoje regionalne siedziby do Rijadu. Wśród nich są m.in. Unilever, Baker Hughes i Siemens. Według wyliczeń agencji „Reuters” do 2030 roku uda się przyciągnąć 400 kolejnych firm, co ma być następnym elementem budowy światowego imperium. Modyfikacja systemu wiz znacząco zwiększyła atrakcyjność turystyczną Arabii Saudyjskiej, ale prawdziwie strategicznym posunięciem były wielkie inwestycje sportowe. Wyliczono, że większe korzyści przyniesie sprowadzenie do Arabii Cristiano Ronaldo czy Karima Benzemy, niż wydanie 100 milionów euro na kampanię marketingową „Visit Saudi”. Dodatkowo, saudyjski rząd realizuje megalomańskie projekty budowy nowej infrastruktury. Takim projektem jest budowa miasta „Neom”. Według inicjatora przedsięwzięcia ibn Salmana oraz jego planistów, miasto ma być samowystarczalne energetycznie i spełniać wszystkie założenia tzw. smart city. Całkowity koszt inwestycji ma wynieść 500 mld dolarów. „Neom” ma składać się z licznych założeń urbanistycznych, jednak na razie znane są szczegóły dotyczące tylko kilku z nich. „Oxagon” ma być pływającą wyspą mieszkalną, zbudowaną na planie ośmiokąta, a „Trojena” ośrodkiem saudyjskiej turystyki górskiej. To właśnie tam mają odbyć się wcześniej wspomniane Zimowe Igrzyska Azjatyckie. Jednak zdecydowanie najciekawszym projektem wydaje się budowa „The Line”. W założeniu ma być to miasto linearne o długości 170 km, skupiające 9 milinów ludności. Miasto ma być całkowicie bezemisyjne, zaprojektowane w taki sposób, aby nie było tam ulic i samochodów. Cały projekt „Neom” wchodzi w skład „Vision 2030” i ma ukazać zaangażowanie Saudyjczyków w ochronę środowiska, dywersyfikację gospodarczą i postęp społeczny.

Saudyjczycy nie chcą jednak poprzestać tylko na tym. Już planują kolejny plan rozwoju, który chcą nazwać „Vision 2050” lub „Vision 2060”. Czas pokaże, które z tych planów znajdą swoje urzeczywistnienie i czy wydane w ten sposób pieniądze będą tego warte.

Państwa bliskowschodnie dostrzegły w sporcie swoją szanse dziejową. Szansę, którą bez skrupułów starają się wykorzystać. Gigantyczne nakłady pieniężne pochodzące z eksportu ropy naftowej, niewątpliwie przyspieszają ten proces. „Sportwashing” jest wręcz idealnym narzędziem nacisku politycznego, po które coraz częściej sięgają biznesmeni, politycy i ważni ludzie tego świata. Krytycy Kataru i Arabii Saudyjskiej przestrzegają, że cały sportowy plan może skończyć tak jak w Chinach. Ogromne finansowanie chińskiej piłki nożnej wprowadziło lokalne kluby w długi, a w konsekwencji stało się przyczyną całkowitej anihilacji rodzimego futbolu. Bliskowschodnie projekty mają być jednak na to odporne, poprzez objęcie ich ścisłą państwową kontrolą finansową. Dopiero po pewnym czasie będzie można w pełni ocenić ich skuteczność. Niemniej jednak, intrygujący jest fakt, czy przyszłe pokolenia Europejczyków i Amerykanów dalej będą odbierały Katar i Arabię Saudyjską tylko jako dostawców ropy naftowej, czy jednak będą je postrzegać w zupełnie odmienny sposób.

Bartosz Przywara

Leave a Reply