Rozwiązanie pozwala redukować koszty, jednak nie da się go wprowadzić we wszystkich sektorach.
Pandemia COVID-19, m.in. przez narzucenie pracy zdalnej i ograniczenie kontaktów międzyludzkich, nasiliła zjawisko wypalenia zawodowego. W Stanach Zjednoczonych było ono na tyle silne, że zaczęto nazywać je “wielką rezygnacją”. Mimo powrotu do pracy z biura i odbudowy relacji z współpracownikami, wielu pracujących wciąż boryka się z licznymi trudnościami, np. z podniesionym poziomem stresu.
Poprawie warunków pracy miałoby służyć wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy – rozwiązaniem tym, przy zachowaniu niezmienionej wysokości wynagrodzenia, jest zainteresowane 79 proc. Polaków badanych przez serwis Pracuj.pl. Zakłada ono skrócenie tygodniowego wymiaru czasu pracy z 40 do 32 godzin, co najczęściej oznacza wydłużenie weekendu o piątek. W pewnej formie rozwiązanie testują już duże międzynarodowe firmy i niektóre zachodnie państwa takie jak Belgia lub Islandia. Temat czterodniowego tygodnia pracy był również w ostatnim czasie podnoszony przez czołowych polskich polityków. Poniżej przedstawiamy potencjalne korzyści i ograniczenia związane z wprowadzeniem tego rozwiązania.
Nowa forma pracy zwiększa produktywność…
Mimo wątpliwości, że trzydniowy weekend rozleniwi pracowników, a cztery dni przeznaczone na pracę okażą się zbyt krótkim czasem na wykonanie wszystkich zadań – podczas testów w niektórych oddziałach globalnych korporacji produktywność pracowników (rozumiana jako czas potrzebny do wykonania danych zadań) wzrosła. Przykładowo, podczas testów przeprowadzonych w 2019 r. w Japonii przez Microsoft zwiększyła się o 40 proc. w ujęciu rocznym. Podobne efekty uzyskała również Toyota w Szwecji, gdzie produktywność zwiększyła się o 14 proc., a krótszy tydzień pracy nie okazał się być przeszkodą w zwiększeniu sprzedaży – przychody firmy wzrosły wtedy o 25 proc. Lepsza efektywność pracowników mogła być efektem poprawy ich samopoczucia poprzez m.in. zmniejszenie odczuwanego stresu.
…i zmniejsza wydatki
Skrócenie czasu pracy przyniosło też przedsiębiorstwom dodatkowe oszczędności. Podczas testów Microsoftu w Japonii, firma zamykała biura w piątki, dzięki czemu zużycie energii elektrycznej spadło o 23%. Roczne oszczędności na korzystaniu z biura przez przeciętne przedsiębiorstwo w Stanach Zjednoczonych mogłyby wynieść ponad 15 tys. dolarów (szacunki przeprowadzone w 2019 r.). Zmniejszenia wydatków doświadczyło też 51 proc. badanych brytyjskich przedsiębiorstw, które wprowadziły czterodniowy tydzień pracy – rozwiązanie pozwoliło im zredukować koszty łącznie o prawie 92 mld funtów.
Utrzymanie pensji może jednak nie być możliwe
Wiele dotychczas analizowanych modeli (np. 100:80:100 – utrzymanie 100 proc. wartości wynagrodzeń przy skróceniu czasu pracy do 80 proc., ale zachowaniu 100 proc. efektywności) opiera się na założeniu, że mimo zredukowania czasu pracy z 40 do 32 godzin tygodniowo, zmianie nie ulegają zarobki pracowników. Utrzymanie tego założenia w dłuższym okresie może jednak nie być możliwe – skrócenie czasu pracy może pozbawić firmę np. dodatkowych zleceń, co negatywnie wpłynie na jej przychody. W efekcie, aby utrzymać rentowność, przedsiębiorstwo może być zmuszone redukować koszty – np. poprzez obniżenie wynagrodzeń lub zwolnienia pracowników.
Model nie jest uniwersalny
W niektórych branżach wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy dla pracowników będzie wiązało się z dodatkowymi wydatkami – dotyczy to przede wszystkim usług, które wymagają ciągłej obecności personelu (np. firm ochroniarskich). Przykładowo, w domu opieki dla seniorów w Göteborgu, przez skrócenie czasu pracy 68 pracownikom z ośmiu do sześciu godzin dziennie, konieczne było zatrudnienie dodatkowych 17 osób. Rozwiązanie to wiązało się z dodatkowymi rocznymi wydatkami równymi 1,2 mln euro.
Czy Polska jest gotowa na wprowadzenie czterodniowego tygodnia roboczego?
W jednej ze swoich lipcowych wypowiedzi Donald Tusk zapowiedział, że do wyborów w 2023 r. jego partia przedstawi plan wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy. Zwolennikami rozwiązania są także przedstawiciele ugrupowań lewicowych. Polski rynek może jednak nie być gotowy na przyjęcie nowego modelu – rozwiązanie to mogłoby sprawdzić się w części firm usługowych, jednak z drugiej strony najprawdopodobniej byłoby ciosem dla przemysłu, gdzie wielkość produkcji w dużej mierze zależy od liczby dni roboczych. Ograniczeniem pozostaje również stosunkowo niska efektywność pracy w polskich przedsiębiorstwach na tle firm z innych europejskich krajów (np. Niemiec) – wiele zakładów w Polsce wciąż nie jest wystarczająco zautomatyzowanych, żeby możliwe było zmniejszenie fizycznego zaangażowania pracownika.